BIERNOŚĆ POLITYCZNA „CHŁOPÓW”
Coraz trudniej znaleźć powód, aby czytać CHŁOPÓW jako epicka powieść o związku człowie- ka z ziemią, którą uprawia i która go żywi. O wiele łatwiej zobaczyć w CHŁOPACH przenikliwe studium o polskiej wsi na progu nowoczesności, a konkretnie: fabularyzowaną historię poro- nionych narodzin nowego podmiotu politycznego — chłopów. Sprzyjają takiej lekturze nasze kłopoty z zanikającymi i powracającymi klasami społecznymi i politycznymi.
Zajmuje mnie natomiast i przejmuje kultura chłopska w swojej antropologicznej istocie, starsza niż państwo polskie i urządzająca je szlachta, współcześnie zaś od kilku przynajmniej dekad podlegająca dysparycji aż do swego kresu czy też końca — pisze Andrzej Mencwel. Potęguje ten problem świadomość, że współczesne społeczeństwo polskie — w większości o rodowo- dzie plebejskim — sięga niemal wyłącznie po formy kultury szlacheckiej, aby wyrazić swoją wyobrażoną tożsamość narodową. Inaczej niż w Norwegii czy Szwajcarii, gdzie kultura chłopska wsparła i przejęła procesy modernizacyjne, współtworząc najdojrzalsze i najlepiej dziś prosperujące demokracje, w Polsce — mimo ogromnej pracy pokoleń nauczycieli, polityków, badaczy i folklorystów – nie dokonało się polityczne upodmiotowienie kultury chłopskiej. Chłopski habitus nie stał się fundamentem polskiej normy społecznej i politycznej. Na to jednak trzeba nie tylko rewaloryzacji plebejskich korzeni polskiej współczesności, ale także innej polityczności. Aby mieć rozwiązania podobne do skandynawskich musielibyśmy w Polsce rozpoznać podstawy nierówności i wymyślić narracje sprzyjające zaufaniu. Społeczeństwo, w którym ludzie nie ufają sobie nawzajem, a także swojemu prawu i swoim władzom, nie wytworzy ani własnej nowoczesności, ani form integracji z sąsiadami — pisze Przemysław Czapliński.
Z tej perspektywy Reymont napisał powieść genealogiczną, której zasadniczą treścią jest polityczne opóźnienie klasy chłopskiej. (...) Tworząc efekt bierności politycznej chłopów, autor wykorzystał swoją nieprawdopodobną energię narracyjną, dzięki której pozoruje dynamikę akcji, w istocie zaś utrzymuje społeczny i polityczny świat CHŁOPÓW w nieprzezwyciężonej potencjalności; w wysoce dynamicznym, ale całkowitym bezruchu. Dzieje się wiele, ale nic się nie zdarza.
Jak udało się Reymontowi połączyć dynamikę powieściowej akcji z przekonaniem bohaterów, że taka konieczność regulująca życie gromady wiejskiej? W próbach odpowiedzi na to pytanie pomogą mi trzy pojęcia „operacyjne”.
Pierwsze — „homeostaza”. (...) Miała to być zdolność organizmu do zachowywania lub przywracania sobie wewnętrznej biologicznej równowagi, co może być uznawane za warunek wolnego i niezależnego życia. (...) Pobudzony tą alegorią widzę, jak świat społeczny i polityczny w CHŁOPACH: podlega niemal doskonałej autokorekcie. Mimo potężnych wstrząsów struktura wspólnoty wiejskiej, jej stosunki społeczne i gospodarcze, relacje z władzą nie ulegają istot- nym zmianom. Narracja CHŁOPÓW uporczywie i konsekwentnie zakrzywia rozwojowy impet wydarzeń i działań bohaterów, aż fabuła przyjmuje kolisty kształt absurdalnego kołowrotu.
Obraz biernej gromady wiejskiej wpiętej w mityczno-naturalistyczny kołowrót natury to ideologiczna abstrakcja, która maskuje, ale również tłumaczy i usprawiedliwia przemoc polityczną odpowiedzialną za indywidualne dramaty bohaterów oraz nierozstrzygalne konflikty przenikające społeczność Lipiec.
URZĄDZENIE LIPIEC
W CHŁOPACH wiele postaci używa słowa „urządzenie” na określenie niezmienności praw świata, w którym żyją. Fundamentem tak rozumianego „urządzenia” są: religijne objaśnianie naturalistycznego determinizmu wiejskiego życia, które cechuje jednostkowy i familiarny egoizm, rywalizacja o ziemię i bogactwo lub tylko przetrwanie, całkowity brak zaufania, otwarta wrogość międzypokoleniowa, głód ziemi i coroczna groźba głodu „na przednówku”. A jednak dzikość ży- cia społecznego w Lipcach zostaje objaśniona prawami religijnonaturalistycznego ładu.
Narracyjna ekspozycja oddaje świat i jego bohaterów w dyspozycję Opatrzności, której figurą jest proboszcz. Przed oczami księdza pilnującego orki na swoim polu przesuwa się jesienny pejzaż, przechodzą i pracują ludzie: Agata, dziewczyna z krową, Żyd, ślepy dziad, chłopiec z butelką idący po wódkę, chłop, Żydówka, siewca. Jakby bez troski o stopniowanie napięcia narrator paple o sprawach kluczowych dla przebiegu fabuły. Dowiadujemy się, że romans Antka z Jagną już trwa, a bohaterka przewyższa urodą i zamożnością wszystkie kobiety we wsi „kiej pani jaka”. Jej matka „czarownica to też jest” — plotkują pracujące kobiety, mając na myśli wiedzę i niezależność Dominikowej. Jagustynka zapowiada nawet finałowe wydarzenia, czyli samosąd gromady nad Jagną, mówiąc, że „takie ze wsi wyganiali”. Gadatliwość narratora nie jest jednak wadą. Można o wszystkim powiedzieć, ponieważ naprawdę nic się nie wydarzy, to jest nic przełomowego; nic, co naruszyłoby wszechwładzę „urządzenia”. (...)
undamentom „urządzenia” zdaje się zagrażać radykalizm Jagustynki. Jej bezwzględnie szczere wypowiedzi co rusz obnażają wstydliwie skrywane tajemnice rodzinne lub hipokryzję przywódców gromady.
Jagustynka podlega władzy urządzenia, działa wedle jego praw, głosząc ich niezmienność. Nie cierpi Jagny, Antka, Boyny, obmawia bogatych gospodarzy. Zarówno jednak nienawidziła biednych i jeszcze bardziej prześmiewała. Jest wewnętrznym wentylem systemu, może mówić prawdę, ponieważ jej pozycja społeczna jest słaba. Pełni w powieści funkcję podobną do tej jaką mają postacie błaznów w tragediach szekspirowskich. Jej instynktowna niezgoda na fałsz i niesprawiedliwość nie przekształca się w protest polityczny, ale wyładowuje się w gniewie lub złośliwości. A swoboda retoryczna, hardość, skłonność do heroicznego mówienia prawdy zwodzą. W rzeczywistości nie różni się od Boryny w przekonaniu, że świat naturalny i świat ludzki nie są w dyspozycji człowieka, ale kierują nim siły niepojęte, a przez to uświęcone, co sprawia, że stają się „urządzeniem”, czyli dyspozycją interpretacyjną umysłu. Rozumiejąc tak dobrze świat, w którym żyje, Jagustynka nie potrafi pomyśleć jego alternatywy, choć sama jest ofiarą wycugu — bezwzględnego związku posiadania ziemi i prawa do życia.
Kto nie ma ziemi jest nagim życiem zarządzanym przez despotycznego „gospodarza”. Dotyczy to nie tylko powieści, ale także zapisanych w niej stosunków pouwłaszczeniowych na polskiej wsi. Franciszek Ziejka pisał, że wszystko, co dzieje się w Lipcach, dzieje się zarazem wszędzie, w każdej polskiej wsi. Próżno w powieści Reymonta szukać przestrzeni fizycznej. To przestrzeń syntetyczna, o charakterze symbolicznym.
PROFANATORKA
W CHŁOPACH uświęcone fundamenty urządzenia świata to ziemia i religia, a ich profanację powierzył autor tylko Jagnie, nadając jej ponadprzeciętne atrybuty. Jest nie tylko piękna. Siłą i wzrostem równa była i chłopom najroślejszym. Kiedy brat nie mógł sobie poradzić z ciężarem, wyrywała mu niecierpliwie ogromny toboł, zarzuciła na plecy i poniosła na wóz. Opisy jej urody przewijają się przez całą powieść, ale najsugestywniej ujmuje tę atrakcyjność Kuba, dla którego Jagna wygląda kiej na tym obrazie, mając oczywiście na myśli obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. Nie dość, że jest piękna, silna, obdarzona zmysłem estetycznym i talentem plastycznym, to jeszcze jest bogata i wolna.
Wolność Jagny wynika z faktu, że nie żyje jej ojciec, a w rodzinie panuje matriarchat. Matka Dominikowa jest ustosunkowana i inteligentna; aż się wójt dziwował, że taka mądra kobieta jest. Co najbardziej zaskakujące, niezależność charakteru Jagny nie ulega osłabieniu po ślubie z Boryną. Nie godzi się na krótkie włosy ani na współżycie z mężem. Mimo licznych romansów przed ślubem i po nim, nie zachodzi w ciążę.
W miarę lektury staje się jasne, że Jagna to postać, która nie mieści się w konwencji realistycznej.
Przebóstwiona Jagna jest groźna dla wspólnoty chłopskiej. Nie ma dla niej żadnej „świętości”, przepełniają ją amoralne, transgresyjne afekty. Jest profanatorską, czyli używa tego, co „święte”, w sposób, w jaki funkcjonowało, kiedy świętym jeszcze nie było.
Jagna jest potencjalną rewolucją; zakłóca homeostazę organizmu społecznego na tylu poziomach, że musi zostać unieszkodliwiona.
________
#chłopi
Materiał z programu spektaklu pod redakcją Marii Klotzer - Ryszard Koziołek BIERNOŚĆ POLITYCZNA „CHŁOPÓW”, [w:] WIELE TYTUŁÓW. ESEJE PRZYGODNE, Wyd. Czarne, Wołowiec, 2023.
Władysław Reymont
CHŁOPI
reż. Remigiusz Brzyk
red. Anna Ryś
fot. Jeremi Astaszow